Więc coś się stało ze stroną i zrobiłam Watahę Północy na nowym linku chyba teraz jest lepsza ;) oto link
http://wilki--wataha--polnocy.blogspot.com/
niedziela, 26 października 2014
sobota, 25 października 2014
Nowy Basior!!!!!
Imię:Tristan
wiek: 7 lat
ksywa/zdrobnienie:Gwiazda, Tri
charakter:Tristan jest miłym i odważnym wilkiem, ma pełno energii choć nie łatwo tego po nim poznać, dla przyjaciół spokojny i wyrozumiały a dla wrogów nie cierpliwy i bez względy .
moce:w jego normalnej postaci:
•Super słuch
•wywołanie wiatru o dowolnej sile i tornada dowolnej wielkości.
•może tworzyć różne rzeczy z fal dźwiękowych
•modyfikować chmury np. kształty, rodzaj (burzowa, deszczowa)
•zmiana w wilka gwiazd
Jako wilk gwiazd:
•może manipulować gwiazdami
•wywołać deszcz gwiazd
•rozproszyć się na drobne gwiazdy i zmaterializować się w innym miejscu
•Robić rożne rzeczy z gwiazd.
historia:Zanim pojawiła się Sara był jedynym skrzydlatym wilkiem. Po narodzinach siostry opuścił watahę by żyć samotnie. Reszty nie musisz znać.
zakochany/a w:brak
partner/partnerka:brak
rodzina:Matka, ojciec, odnaleziona siostra
wataha do której poprzednio należał/a:Wataha światła
co robi w stadzie:opiekun szczeniąt
hierarchia w stadzie:Samiec Beta
jako wilk gwiazd:
wiek: 7 lat
ksywa/zdrobnienie:Gwiazda, Tri
charakter:Tristan jest miłym i odważnym wilkiem, ma pełno energii choć nie łatwo tego po nim poznać, dla przyjaciół spokojny i wyrozumiały a dla wrogów nie cierpliwy i bez względy .
moce:w jego normalnej postaci:
•Super słuch
•wywołanie wiatru o dowolnej sile i tornada dowolnej wielkości.
•może tworzyć różne rzeczy z fal dźwiękowych
•modyfikować chmury np. kształty, rodzaj (burzowa, deszczowa)
•zmiana w wilka gwiazd
Jako wilk gwiazd:
•może manipulować gwiazdami
•wywołać deszcz gwiazd
•rozproszyć się na drobne gwiazdy i zmaterializować się w innym miejscu
•Robić rożne rzeczy z gwiazd.
historia:Zanim pojawiła się Sara był jedynym skrzydlatym wilkiem. Po narodzinach siostry opuścił watahę by żyć samotnie. Reszty nie musisz znać.
zakochany/a w:brak
partner/partnerka:brak
rodzina:Matka, ojciec, odnaleziona siostra
wataha do której poprzednio należał/a:Wataha światła
co robi w stadzie:opiekun szczeniąt
hierarchia w stadzie:Samiec Beta
jako wilk gwiazd:
Od Sary cd. Kazu
Gdy skończyliśmy jeść wyszliśmy na główną polanę. Nagle mnie olśniło, spojrzałam na basiora
-OMAR!!!!- krzyknęłam z entuzjazmem
-Omar??- spojrzał na mnie jak na świróskę.
-Tak Omar, basior który mi pomógł gdy byłam szczeniakiem. Powiedział że mogę go zawołać gdy będę go potrzebować. Jeżeli Woldemord ze swoją watahą tu wtargną Omar będzie przy nas. To naprawdę potężny basior.- Kazu uśmiechną się.
-Tak zapomniałem. - Usłyszałam czyjeś kroki, odwróciłam się i zobaczyłam Tristana
-Jednak dołączę do waszej watahy.- uśmiechną się.
-Czyli mamy dwa nowe wilki które na pewno nam pomogą.- uśmiechnęłam się. Kazu przytakną. A ja opowiedziałam dla Tristana o co chodzi.
-Ten Woldemord i jego zgraja działa mi na nerwy.- warkną Tristan.
-Sara choć musi o czymś pomówić.- odezwał się do tej pory milczący Kazu.
<Kazu?>
piątek, 24 października 2014
Od Kazu cd. Sary
Obudziłem się wcześniej niż Sara. Polizałem ją w policzek i wyszłem z naszej jaskini. Rozmyślałem nad tym co wczoraj wieczorem powiedziała mi Sara. Chciałem to przemyśleć a najlepiej mi się myśli gdy poluję albo jestem w bardzo cichym miejscu. Wybrałem polowanie bo trochę zgłodniałem. Zapolowałem na jelenia szlachetnego. Zjadłem trochę a resztę zaniosłem do jaskini. Gdy tak szłem wciąż myślałem to tym wszystkim. Gdy już dotarłem do mojeej jaskini Sara już się obudziła. Była wystraszona. Chyba wystraszyło się mojej nieobecności.
- Kazu gdzie ty byłeś?! Bałam się o ciebie - Wadera przytuliła się do mnie
- Nic się nie martw poprostu poszłem na małe polowanie. - Uśmiechnąłem się do mojej piękniej partnerki - Gdy polowałem dużo myślałem o tej całej sprawie. Jednk nic mi nie przyszło do głowy.
- Eh. Strasznie się boję. A jeżeli komuś coś zrobi?
- W takim razie bardzo by nam się przydały wszystkie wilki z tej watahy i może ktoś jeszcze. Gdybyśmy mieli więcej człąków to byśmy się bronili ale tak nie damy rady. - Posmutniałem
- Ale co ty sugierujesz?
- Dobrze by było gdyby twój brat z nami był. On na pewno by pomógł
- Tak ale to nie jest takie łatwe. On nie lubi zbytnio towarzystwa. I nie wiem czy by chciał tu dołączyć.
- Egh wiem. Ale co zrobimy?
- Nie wiem..
- Ok nie myślmy o tym. Dobrze?
- Dobrze - Uśmiechnęła się
Polizałem ją i zaczeliśmy jeść
<Sara?>
- Kazu gdzie ty byłeś?! Bałam się o ciebie - Wadera przytuliła się do mnie
- Nic się nie martw poprostu poszłem na małe polowanie. - Uśmiechnąłem się do mojej piękniej partnerki - Gdy polowałem dużo myślałem o tej całej sprawie. Jednk nic mi nie przyszło do głowy.
- Eh. Strasznie się boję. A jeżeli komuś coś zrobi?
- W takim razie bardzo by nam się przydały wszystkie wilki z tej watahy i może ktoś jeszcze. Gdybyśmy mieli więcej człąków to byśmy się bronili ale tak nie damy rady. - Posmutniałem
- Ale co ty sugierujesz?
- Dobrze by było gdyby twój brat z nami był. On na pewno by pomógł
- Tak ale to nie jest takie łatwe. On nie lubi zbytnio towarzystwa. I nie wiem czy by chciał tu dołączyć.
- Egh wiem. Ale co zrobimy?
- Nie wiem..
- Ok nie myślmy o tym. Dobrze?
- Dobrze - Uśmiechnęła się
Polizałem ją i zaczeliśmy jeść
<Sara?>
sobota, 18 października 2014
Od Sary
Leżałam w jaskini obok Kazu. Nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o spotkaniu z Dakralem. Wstałam i podeszłam do wyjścia. Stałam tak gdy podszedł do mnie Kazu.
-O czym tak myślisz?
-O Dakralu.
-Nie zaprzątaj nim sobie głowy.
-Ale on był bardzo blisko naszej granicy. A co będzie gdy następnym razem przyjdzie tu Woldemord?
-Pomyślimy o tym jutro a teraz musisz się wyspać.- uśmiechną się Kazu. Przytaknęłam, położyłam się przytulona do basiora. Tym razem udało mi się zasnąć. Następnego dnia ...
<Kazu?>
-O czym tak myślisz?
-O Dakralu.
-Nie zaprzątaj nim sobie głowy.
-Ale on był bardzo blisko naszej granicy. A co będzie gdy następnym razem przyjdzie tu Woldemord?
-Pomyślimy o tym jutro a teraz musisz się wyspać.- uśmiechną się Kazu. Przytaknęłam, położyłam się przytulona do basiora. Tym razem udało mi się zasnąć. Następnego dnia ...
<Kazu?>
Od Qa Yue cd. Sara
Myślałam, że już po mnie kiedy nagle zobaczyłam, że ktoś atakuje Dakrala. To była nasza alfa Sara. Bardzo się ucieszyłam na jej widok. Przez chwilę nie mogłam się uspokoić jednak po chwili podziękowałam Sarze.
- Nie ma za co przecież muszę chronić członków stada. - powiedziała z uśmiechem Sara - Lepiej wracajmy. Długa droga przed nami.
Poszłam więc tam gdzie prowadziła mnie alfa.Byłam trochę zaniepokojona bo nie przypominałam sobie tej drogi. Myślałam jednak, że skoro sama alfa mnie prowadzi to co może się stać.
Dotarłyśmy w końcu do reszty watahy. Bardziej niż kiedykolwiek ucieszyła się z tego, że wszystkich widzę. Było już późno więc położyłam się spać. Nie mogłam jednak zasnąć ponieważ przez cały czas myślałam o tym, że dostałam całkiem niezłą lekcję której nigdy nie zapomnę i o tym, że mam do spłacenia dług dla Sary. Więc od tego momentu będę starała się jej pomagać jak tylko będę mogła.
- Nie ma za co przecież muszę chronić członków stada. - powiedziała z uśmiechem Sara - Lepiej wracajmy. Długa droga przed nami.
Poszłam więc tam gdzie prowadziła mnie alfa.Byłam trochę zaniepokojona bo nie przypominałam sobie tej drogi. Myślałam jednak, że skoro sama alfa mnie prowadzi to co może się stać.
Dotarłyśmy w końcu do reszty watahy. Bardziej niż kiedykolwiek ucieszyła się z tego, że wszystkich widzę. Było już późno więc położyłam się spać. Nie mogłam jednak zasnąć ponieważ przez cały czas myślałam o tym, że dostałam całkiem niezłą lekcję której nigdy nie zapomnę i o tym, że mam do spłacenia dług dla Sary. Więc od tego momentu będę starała się jej pomagać jak tylko będę mogła.
niedziela, 12 października 2014
sobota, 11 października 2014
Od Sary cd. Kazu, cd. Qa Yue
-Tristan, jak miło.- uśmiechnęłam się
-Tak mi też- Tristan podszedł bliżej
-To jest Kazu, mój partner.- Kazu trochę się zmieszał, Tristan uśmiechnął się
-Miło cię poznać.
-Tak mi też.
-Tristan.- odezwałam się -Może byś dołączył do mojej watahy.- spytałam
-Zastanowię się.
-No Tristan weź. Kazu oprowadzi cię po terenach.- Kazu spojrzał na mnie a później na Tristana
-Że ja?- spytał
-Tak, poznacie się lepiej.- uśmiechnęłam się.
-No dobra, Choć Tristan.
-Okej.- powiedział basior. Poczekałam aż basiory odejdą i ruszyłam przed siebie. Biegłam lasem za główną polaną, Poczułam zapach jakiegoś wilka
-Qa Yue.- przebiegło mi przez myśl. Przyspieszyłam tylko. Po paru minutach dobiegłam do granicy.
-O Matko.- za granicą nie było terenu żadnej watahy, ale jednak ten odcinek lasu był nie bezpieczny. Zaczęłam biec dalej. Po około pół godzinie usłyszałam warczenie. Czułam dwa wilki i oba były mi znajome. Pierwszy to na pewno Qa Yue, a drugi ... to ... Dakral. Bez namysłu rzuciłam się na basiora. Walka była zacięta. Wzbiłam się w powietrze. Dakral zaczął warczeć, i na to liczyłam. Lekko machałam skrzydłami. Widzialna tylko dla mnie strużka powietrza otoczyła wroga, i powróciła do mnie. Zaczęłam formować ogromnego wilka. Teraz był widoczny dla wszystkich. Gdy był gotowy, wilk rzucił się na Dakrala. Ten uciekł.
-A wiej, tchórzu.- fuknęłam.
-Dzięki Sara.- Qa Yue podeszła do mnie.
-Nie ma za co, przecież muszę bronić członków stada.-uśmiechnęłam się. Słońce już zachodziło
-Lepiej wracajmy, długa droga przed nami.-
<Qa Yue?>
-Tak mi też- Tristan podszedł bliżej
-To jest Kazu, mój partner.- Kazu trochę się zmieszał, Tristan uśmiechnął się
-Miło cię poznać.
-Tak mi też.
-Tristan.- odezwałam się -Może byś dołączył do mojej watahy.- spytałam
-Zastanowię się.
-No Tristan weź. Kazu oprowadzi cię po terenach.- Kazu spojrzał na mnie a później na Tristana
-Że ja?- spytał
-Tak, poznacie się lepiej.- uśmiechnęłam się.
-No dobra, Choć Tristan.
-Okej.- powiedział basior. Poczekałam aż basiory odejdą i ruszyłam przed siebie. Biegłam lasem za główną polaną, Poczułam zapach jakiegoś wilka
-Qa Yue.- przebiegło mi przez myśl. Przyspieszyłam tylko. Po paru minutach dobiegłam do granicy.
-O Matko.- za granicą nie było terenu żadnej watahy, ale jednak ten odcinek lasu był nie bezpieczny. Zaczęłam biec dalej. Po około pół godzinie usłyszałam warczenie. Czułam dwa wilki i oba były mi znajome. Pierwszy to na pewno Qa Yue, a drugi ... to ... Dakral. Bez namysłu rzuciłam się na basiora. Walka była zacięta. Wzbiłam się w powietrze. Dakral zaczął warczeć, i na to liczyłam. Lekko machałam skrzydłami. Widzialna tylko dla mnie strużka powietrza otoczyła wroga, i powróciła do mnie. Zaczęłam formować ogromnego wilka. Teraz był widoczny dla wszystkich. Gdy był gotowy, wilk rzucił się na Dakrala. Ten uciekł.
-A wiej, tchórzu.- fuknęłam.
-Dzięki Sara.- Qa Yue podeszła do mnie.
-Nie ma za co, przecież muszę bronić członków stada.-uśmiechnęłam się. Słońce już zachodziło
-Lepiej wracajmy, długa droga przed nami.-
<Qa Yue?>
sobota, 4 października 2014
Od Qa Yue
Jestem członkiem watachy już od 2 tygodni. Jednak jeszcze nie zdołałam się otworzyć przed innymi. Inne wilki chciały się do mnie zbliżyć ale ja niestety z powodu mojej przeszłości nie potrafię się przełamać i się z nimi zaprzyjaźnić.
Poszłam dzisiaj na górę samotności gdzie bardzo często przebywam. Posiedziałam tam przez pół godziny i niestety musiałam iść do lasu bo poczułam, że przeraźliwie burczy mi w brzuchu. Niestety długo nie mogłam wypatrzeć żadnej zwierzyny. Zrezygnowana miałam już wracać do innych aż tu nagle tuż przede mną przemknął duży jeleń. Nie zastanawiałam się długo i zaraz zaczęłam go gonić. W końcu go dogoniłam i zabiłam. Jednak trochę się przestraszyłam ponieważ nie wiedziałam gdzie teraz jestem.
Posiliłam się jeleniem i zaraz zaczęłam szukać drogi powrotnej. Nie znalazłam jej. Nastał już wieczór i było ciemno. Pomyślałam, że po prostu znajdę jakieś miejsce gdzie będę mogła przenocować. Weszłam w głąb korzeni, które wyglądały jak jaskinia. Przemieszczałam się coraz dalej, kiedy nagle usłyszałam głośny warkot. Na chwilę straciłam ze strachu głowę ale po chwili się opanowałam. Pomyślałam, że muszę się jak najszybciej stąd wydostać po czym odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Niestety los chciał, żebym spotkała źródło tego głośnego warkotu z przed chwili.
Okazało się, że to był wróg naszej watahy - Dakral.
Poszłam dzisiaj na górę samotności gdzie bardzo często przebywam. Posiedziałam tam przez pół godziny i niestety musiałam iść do lasu bo poczułam, że przeraźliwie burczy mi w brzuchu. Niestety długo nie mogłam wypatrzeć żadnej zwierzyny. Zrezygnowana miałam już wracać do innych aż tu nagle tuż przede mną przemknął duży jeleń. Nie zastanawiałam się długo i zaraz zaczęłam go gonić. W końcu go dogoniłam i zabiłam. Jednak trochę się przestraszyłam ponieważ nie wiedziałam gdzie teraz jestem.
Posiliłam się jeleniem i zaraz zaczęłam szukać drogi powrotnej. Nie znalazłam jej. Nastał już wieczór i było ciemno. Pomyślałam, że po prostu znajdę jakieś miejsce gdzie będę mogła przenocować. Weszłam w głąb korzeni, które wyglądały jak jaskinia. Przemieszczałam się coraz dalej, kiedy nagle usłyszałam głośny warkot. Na chwilę straciłam ze strachu głowę ale po chwili się opanowałam. Pomyślałam, że muszę się jak najszybciej stąd wydostać po czym odwróciłam się i zaczęłam uciekać. Niestety los chciał, żebym spotkała źródło tego głośnego warkotu z przed chwili.
Okazało się, że to był wróg naszej watahy - Dakral.
piątek, 3 października 2014
Od Ashkii cd. Nata
- Ja też - Odpowiedział basior
- Ale dlaczego mnie zawołałeś?
- No nie wiem tak tylko żeby pogadać
- No dobrze - Usiadłam koło niego - To o czym chcesz rozmawiać?
- Pewnie nie powinienem o to pytać ale czy ktoś ci się podoba?
- Eh nie. Tym bardziej że nikt mnie nie zachce.
- Ale jak to?
- No tak
- Hym no dobrze chodz
- Ale gdzie?
- No pobiegać
- Co?
- No dalej!
I zaczeliśmy się gonić a co za tym idzie zaczeliśmy się bawić. Zabawa była przednia i świetnie się bawiłam.
- Jesteś głodna?
- Tak i to bardzo
- To chodz
Poszliśmy na polanę. Razem zapolowaliśmy na młodego łosia. Był smaczny!
<Nat?>
- Ale dlaczego mnie zawołałeś?
- No nie wiem tak tylko żeby pogadać
- No dobrze - Usiadłam koło niego - To o czym chcesz rozmawiać?
- Pewnie nie powinienem o to pytać ale czy ktoś ci się podoba?
- Eh nie. Tym bardziej że nikt mnie nie zachce.
- Ale jak to?
- No tak
- Hym no dobrze chodz
- Ale gdzie?
- No pobiegać
- Co?
- No dalej!
I zaczeliśmy się gonić a co za tym idzie zaczeliśmy się bawić. Zabawa była przednia i świetnie się bawiłam.
- Jesteś głodna?
- Tak i to bardzo
- To chodz
Poszliśmy na polanę. Razem zapolowaliśmy na młodego łosia. Był smaczny!
<Nat?>
Od Kazu cd. Sary
- Tęsknisz za nim?
- Tak i to bardzo - Wadera zaczeła płakać
- Oj cichutko - Przytuliłem ją
Nagle zauwarzyłem jakiegoś innego wilka na drugiej stronie klifu. Wyglądał identycznie do:
- Tristan
- C-co? Nie okłamuj mnie!
- Nie to Tristan! Patrz - Pokazałem jej łapą na wilka
- T-Tristan?
Wilk uśmiechnął się.
<Sara?>
- Tak i to bardzo - Wadera zaczeła płakać
- Oj cichutko - Przytuliłem ją
Nagle zauwarzyłem jakiegoś innego wilka na drugiej stronie klifu. Wyglądał identycznie do:
- Tristan
- C-co? Nie okłamuj mnie!
- Nie to Tristan! Patrz - Pokazałem jej łapą na wilka
- T-Tristan?
Wilk uśmiechnął się.
<Sara?>
niedziela, 28 września 2014
Od Nata
Siedziałem pod drzewem, obserwowałem wilki, po chwili dostrzegłem tego kogo szukałem była to Ashkii, nie śmiało podbiegłem do wedery
-Hej.- przywitałem się
-Cześć.- powiedziała wedera
-Jak się bawisz.- spytałem uśmiechając się
-Jest fajnie.- wedera również się uśmiechnęła
<Ashkii ?>
-Hej.- przywitałem się
-Cześć.- powiedziała wedera
-Jak się bawisz.- spytałem uśmiechając się
-Jest fajnie.- wedera również się uśmiechnęła
<Ashkii ?>
Od Sary cd. Kazu
-I jak poszła rozmowa z siostrą?- spytałam
-Dobrze.-uśmiechną się basior
-Jest szczęśliwa.
-Do dobrze.- również się uśmiechnęłam. Wszystkie wilki bawiły się dobrze, no prawie wszyscy, chciałam by żeby mój brat tu był. Wtedy na klifie nie powiedziałam mu wszystkiego. Cicho wymknęłam się z polany, poleciałam na klif. Księżyc świecił jasno, patrzyłam tam gdzie zniknął mój brat
-Chciałam by żebyś tu był.- szepnęłam. Siedziałam tak w ciszy. Po chwili usłyszałam kroki i głos
-Gdzie tak zniknęłaś.- to był Kazu, odwróciłam się i uśmiechnęłam
-Wiesz przypomniał mi się mój brat, chciałam bym mu powiedzieć o tym.
-...
<Kazu?>
-Dobrze.-uśmiechną się basior
-Jest szczęśliwa.
-Do dobrze.- również się uśmiechnęłam. Wszystkie wilki bawiły się dobrze, no prawie wszyscy, chciałam by żeby mój brat tu był. Wtedy na klifie nie powiedziałam mu wszystkiego. Cicho wymknęłam się z polany, poleciałam na klif. Księżyc świecił jasno, patrzyłam tam gdzie zniknął mój brat
-Chciałam by żebyś tu był.- szepnęłam. Siedziałam tak w ciszy. Po chwili usłyszałam kroki i głos
-Gdzie tak zniknęłaś.- to był Kazu, odwróciłam się i uśmiechnęłam
-Wiesz przypomniał mi się mój brat, chciałam bym mu powiedzieć o tym.
-...
<Kazu?>
Od Kazu cd. Sary
Wszystkie wilki cieszyły się. Wszystkie prócz mojej siostry.
- Jutro rano zacznie się uczta - Zainformowała Sara - A dzisiaj mamy obowiązek się bawić! - Uśmiechneła się.
- Em Sara ja pójdę pogadać z Ashkii
- Ok ale wracaj szybko
- Oczywiście - Pocałowałem waderę
Podeszłem do Ashkii.
- Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś?
- Ale przecież
- Zamilcz. Myślałam że mówimy sobie wszystko
- Ale
- Jeszcze nie skończyłam! Posłuchaj jestem na ciebie zła ale czy ty naprawde kochasz Sarę?
- Oczywiście jest ona moim całym życiem
- To myślę że będziecie szczęśliwi - Uśmiechneła się
- To ty...
- Nie, nic sobie z tego nie robię. Cieszę się waszym szczęściem. No chodz trzebato uczcić!
I pobiegliśmy do tłumu wilków. Ja i Sara zaczeliśmy tańczyć. Było prze cudownie!
<Sara?>
- Jutro rano zacznie się uczta - Zainformowała Sara - A dzisiaj mamy obowiązek się bawić! - Uśmiechneła się.
- Em Sara ja pójdę pogadać z Ashkii
- Ok ale wracaj szybko
- Oczywiście - Pocałowałem waderę
Podeszłem do Ashkii.
- Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś?
- Ale przecież
- Zamilcz. Myślałam że mówimy sobie wszystko
- Ale
- Jeszcze nie skończyłam! Posłuchaj jestem na ciebie zła ale czy ty naprawde kochasz Sarę?
- Oczywiście jest ona moim całym życiem
- To myślę że będziecie szczęśliwi - Uśmiechneła się
- To ty...
- Nie, nic sobie z tego nie robię. Cieszę się waszym szczęściem. No chodz trzebato uczcić!
I pobiegliśmy do tłumu wilków. Ja i Sara zaczeliśmy tańczyć. Było prze cudownie!
<Sara?>
sobota, 27 września 2014
Od Sary cd. Kazu
Cieszyłam się tą chwilą.
-Hodź, musimy wracać.- powiedziałam do Kazu
-Tak.- ruszyliśmy w powrotną stronę. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach śmialiśmy się. Gdy dotarliśmy na miejsce słońce już prawie zaszło. Całe stado było na polanie
-To dobry moment żeby ogłosić że jesteśmy parą.- powiedziałam
-Tak możemy to chyba zrobić teraz.- Kazu patrzył na wilki.
-Nie bój się siostra cię chyba nie zabije.- uśmiechnęła się
-Nie był bym tego taki pewien.- westchnę basior. Weszłam na skałę razem z Kazu
-Słuchajcie- zaczęłam przemowe -Od dzisiaj ja i Kazu jesteśmy parą.- patrzyłam na wilki, te zaczęły wiwatiwać.
<Kazu?>
-Hodź, musimy wracać.- powiedziałam do Kazu
-Tak.- ruszyliśmy w powrotną stronę. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach śmialiśmy się. Gdy dotarliśmy na miejsce słońce już prawie zaszło. Całe stado było na polanie
-To dobry moment żeby ogłosić że jesteśmy parą.- powiedziałam
-Tak możemy to chyba zrobić teraz.- Kazu patrzył na wilki.
-Nie bój się siostra cię chyba nie zabije.- uśmiechnęła się
-Nie był bym tego taki pewien.- westchnę basior. Weszłam na skałę razem z Kazu
-Słuchajcie- zaczęłam przemowe -Od dzisiaj ja i Kazu jesteśmy parą.- patrzyłam na wilki, te zaczęły wiwatiwać.
<Kazu?>
Od Kazu cd. Sary
Gdy wadera mnie pocałowała naprawde mi ulżyło. Pomerdałem ogonem.
- Cieszę się że się kochamy
- Tak - Wadera uśmiechneła się ale po chwili uśmiech znikł jej z twarzy. - Ale co teraz będzie?
- Jak to co?
- No bo
- Uspokuj się - Pocałowałem ją - Wszystko się ułoży
<Sara?>
- Cieszę się że się kochamy
- Tak - Wadera uśmiechneła się ale po chwili uśmiech znikł jej z twarzy. - Ale co teraz będzie?
- Jak to co?
- No bo
- Uspokuj się - Pocałowałem ją - Wszystko się ułoży
<Sara?>
Od Sary cd. Kazu
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam
-Ty mnie kochasz?
-Tak...-odpowiedziała nie śmiało Kazu. Uśmiechnęłam się
-Ja ciebie też Kazu.
-N.. na prawdę?- spytał zdumiony basior
-Tak.- pocałowałam go w policzek, basior oniemiał, uśmiechnął się. Widać było że mu ulżyło.
<Kazu?>
-Ty mnie kochasz?
-Tak...-odpowiedziała nie śmiało Kazu. Uśmiechnęłam się
-Ja ciebie też Kazu.
-N.. na prawdę?- spytał zdumiony basior
-Tak.- pocałowałam go w policzek, basior oniemiał, uśmiechnął się. Widać było że mu ulżyło.
<Kazu?>
Od Kazu cd. Sary
- O co chodzi?
- Eh już niec...
- Kazu? Co chciałeś mi powiedzieć?
- Eh. Sara posłuchaj. - Byłem bardzo zdenerwowany - Sara bo ty mi się podobasz
- C-co?
- Tak. Podobasz mi się
<Sara?>
- Eh już niec...
- Kazu? Co chciałeś mi powiedzieć?
- Eh. Sara posłuchaj. - Byłem bardzo zdenerwowany - Sara bo ty mi się podobasz
- C-co?
- Tak. Podobasz mi się
<Sara?>
Od Sary cd. Kazu
Ta chwila była cudowna, tylko my i zachodzące słońce. Tak to było cudowne. Już tak dawno nie byłam taka szczęśliwa, przysunęłam się trochę bliżej basiora, a on do mnie. Słońce było już widoczne tylko w połowie.
-Wiesz Sara..- powiedział nie śmiało Kazu
-Tak?- spytałam
-No bo wiesz...-
<Kazu co ty na to?>
-Wiesz Sara..- powiedział nie śmiało Kazu
-Tak?- spytałam
-No bo wiesz...-
<Kazu co ty na to?>
piątek, 26 września 2014
Od Kazu cd. Sary
- Brat?
- Tak - Kiwneła głową
- Ok. Nie ważne. To co robimy?
- Nie wiem.
- Może pójdziemy na plażę?
- Plażę?
- No tak. Chodz! - Pobiegłem w stronę plaży. Gdy dotarliśmy ukazał nam się piękny widok: http://www.tapetus.pl/obrazki/n/74414_plaza-morze-palmy.jpg
- Łał ale tu pięknie! - Zachwiciła się Sara.
- Tak. Chodz!
Zaciągnołem ją w zaciszne miejsce. Była to jaskinia która była na plaży: http://www.tapetus.pl/obrazki/n/74414_plaza-morze-palmy.jpg
- Ale tu pięknie.
- Bardzo. O no właśnie. Sara mam coś dla ciebie
- Co takiego?
- Zamnknij oczy
- Dobrze
Założyłem jej na szyi to: https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRsIJUQc1R3aPBw1BFgRv8niA0utcsRast7KQ1zsuf0Tt_F9sBHSA
- Ok otwórz
- Ojej jakie to miłe
- To tylko prezęt od przyjaciela - Uśmiechnołem się szeroko - O zachód słońca! - Położyłem się i patrzyłem na zachodzące słońce
- Piękne są zachody słońca. Ale ja już muszę iść
- Co nie. Proszę. Chodz.
Wadera zgodziła się. Położyła się koło mnie i razem patrzyliśmy się na zachodzące słońce.
<Sara?>
- Tak - Kiwneła głową
- Ok. Nie ważne. To co robimy?
- Nie wiem.
- Może pójdziemy na plażę?
- Plażę?
- No tak. Chodz! - Pobiegłem w stronę plaży. Gdy dotarliśmy ukazał nam się piękny widok: http://www.tapetus.pl/obrazki/n/74414_plaza-morze-palmy.jpg
- Łał ale tu pięknie! - Zachwiciła się Sara.
- Tak. Chodz!
Zaciągnołem ją w zaciszne miejsce. Była to jaskinia która była na plaży: http://www.tapetus.pl/obrazki/n/74414_plaza-morze-palmy.jpg
- Ale tu pięknie.
- Bardzo. O no właśnie. Sara mam coś dla ciebie
- Co takiego?
- Zamnknij oczy
- Dobrze
Założyłem jej na szyi to: https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRsIJUQc1R3aPBw1BFgRv8niA0utcsRast7KQ1zsuf0Tt_F9sBHSA
- Ok otwórz
- Ojej jakie to miłe
- To tylko prezęt od przyjaciela - Uśmiechnołem się szeroko - O zachód słońca! - Położyłem się i patrzyłem na zachodzące słońce
- Piękne są zachody słońca. Ale ja już muszę iść
- Co nie. Proszę. Chodz.
Wadera zgodziła się. Położyła się koło mnie i razem patrzyliśmy się na zachodzące słońce.
<Sara?>
Od Sary cd. Kazu
Zobaczyłam Kazu
-Cześć.- powiedział
-Hej.-uśmiechnęłam się
-Wyjdziesz?- spytał mnie również się uśmiechając
-Okej, czemu by nie.- odpowiedziała. Wyszliśmy na polne, leżał tam Percy, podbiegłam do nie go
-Ty jesteś nowym członkiem, więc co byś chciał robić.- spytałam
-No nie wiem, może bym mógł być szpiegiem?- spytał
-Okej. Kazu choć.- zwróciłam się do basiora. Pobiegliśmy w las. Było cudownie, biegaliśmy i ścigaliśmy się. Nagle usłyszałam coś bliskiego a za razem odległego. Nic nie powiedziałam tylko gwałtownie skręciłam i zaczęłam biec w tam tym kierunku. Po chwili usłyszałam biegnącego wilka obok, to był Kazu. Wybiegliśmy z lasu na małą polankę która kończyła się klifem, na samym jej brzegu stał basior uderzająco podobny do mnie tyle że był trochę ciemniejszy i nie miał niebieskiego serca na lewej przedniej łapie.
file:///C:/Users/Marek/Desktop/Wilki/images%20(4).jpg
Gdy mnie zobaczył uśmiechną się i podbiegł
-Sara, siostro.- powiedział
-Ja cie nie znam.- odsunęłam się nie pewnie
-Skąd znasz moje imię. I ty nazwałeś mnie siostrą?- zdziwiłam się
-A tak zapomniałem byłaś wtedy taką małą puchatą kuleczką ze skrzydłami.- uśmiechną się
-Więc jak możesz mnie pamiętać.- spojrzałam nie pewnie i wtedy mnie olśniło, pamiętałam całe zdarzenie
-Już pamiętam.- powiedziałam
-Chciałem się tylko z tobą zobaczyć mam nadzieję że się jeszcze spotkamy.-uśmiechną się i odleciał.
-Kto to był?- spytał zdziwiony Kazu
-To mój brat. Tristan. No to co robi.- dodałam uśmiechając się
-Cześć.- powiedział
-Hej.-uśmiechnęłam się
-Wyjdziesz?- spytał mnie również się uśmiechając
-Okej, czemu by nie.- odpowiedziała. Wyszliśmy na polne, leżał tam Percy, podbiegłam do nie go
-Ty jesteś nowym członkiem, więc co byś chciał robić.- spytałam
-No nie wiem, może bym mógł być szpiegiem?- spytał
-Okej. Kazu choć.- zwróciłam się do basiora. Pobiegliśmy w las. Było cudownie, biegaliśmy i ścigaliśmy się. Nagle usłyszałam coś bliskiego a za razem odległego. Nic nie powiedziałam tylko gwałtownie skręciłam i zaczęłam biec w tam tym kierunku. Po chwili usłyszałam biegnącego wilka obok, to był Kazu. Wybiegliśmy z lasu na małą polankę która kończyła się klifem, na samym jej brzegu stał basior uderzająco podobny do mnie tyle że był trochę ciemniejszy i nie miał niebieskiego serca na lewej przedniej łapie.
file:///C:/Users/Marek/Desktop/Wilki/images%20(4).jpg
Gdy mnie zobaczył uśmiechną się i podbiegł
-Sara, siostro.- powiedział
-Ja cie nie znam.- odsunęłam się nie pewnie
-Skąd znasz moje imię. I ty nazwałeś mnie siostrą?- zdziwiłam się
-A tak zapomniałem byłaś wtedy taką małą puchatą kuleczką ze skrzydłami.- uśmiechną się
-Więc jak możesz mnie pamiętać.- spojrzałam nie pewnie i wtedy mnie olśniło, pamiętałam całe zdarzenie
-Już pamiętam.- powiedziałam
-Chciałem się tylko z tobą zobaczyć mam nadzieję że się jeszcze spotkamy.-uśmiechną się i odleciał.
-Kto to był?- spytał zdziwiony Kazu
-To mój brat. Tristan. No to co robi.- dodałam uśmiechając się
czwartek, 25 września 2014
Od Hugo
Doszedłem nad może, czyli w którą stronę teraz? Rozejrzałem się i stwierdziłem, że nie mam pojęcia i muszę to w takim razie przespać. Byłem zmęczony. Położyłem się wygodnie i leżałem tak przez chwilę.
Myślałam o tym co robią inni członkowie byłej watachy. Odkąd się rozpadła nie widziałem, żadnego z nich, każdy poszedł w inną stronę nie mówiąc drugiemu nawet prostego "nara". Odkąd nauczyłem się żyć w watasze bycie samotnym, samodzielnym wilkiem sprawia mi niewielkie kłopoty, nie widziałem co mam ze sobą zrobić więc poszedłem prosto przed siebie, ale nie ma już dalszej drogi w tą stronę. Co mam zrobić?
Zasnąłem.
Obudziłem się i zobaczyłem wilka.
Myślałam o tym co robią inni członkowie byłej watachy. Odkąd się rozpadła nie widziałem, żadnego z nich, każdy poszedł w inną stronę nie mówiąc drugiemu nawet prostego "nara". Odkąd nauczyłem się żyć w watasze bycie samotnym, samodzielnym wilkiem sprawia mi niewielkie kłopoty, nie widziałem co mam ze sobą zrobić więc poszedłem prosto przed siebie, ale nie ma już dalszej drogi w tą stronę. Co mam zrobić?
Zasnąłem.
Obudziłem się i zobaczyłem wilka.
Witamy nowego Basiora
imię; Hugo (używaj ksywy)
wiek; 5 lat
ksywa/zdrobnienie; Arce (czytaj; Acze)
charakter; Wredny, dogryza wszystkim innym wilkom,ale kiedy zaczyna mu na kimś zależeć staje się opiekuńczy i wrażliwy.
moce; Jest zwykłym wilkiem, ale dzięki temu odpornym na magię.
historia; Urodził się w magicznej watasze, z której został wygnany z powodu swojego beztalencia co do magi. Stał się wtedy wrednym wilkiem i nie chciano go w żadnej watasze, aż w końcu trafił do watach cienistej doliny, która krótki czas później się rozpadła.
zakochany/a w; -
partner/partnerka; -
rodzina; -
watacha do której poprzednio należał/a; watacha cienistej doliny
co robi w stadzie; inne wilki
hierarchia w stadzie; inne samce.
Od Qa Yue
Mój ojciec zostawił moją matkę kiedy ja się urodziłam. Nikt nie wiedział co się z nim stało ani czy dalej żyje. Moja matka od tego czasu musiała się mną opiekować i wychowywać sama. Czuła się samotna ale i tak nigdy nie dawała tego po sobie poznać. Któregoś dnia na terytorium watachy do której należałam ja i ogólnie moja cała rodzina zrobił się jeden wielki bałagan. Miałam wtedy jeszcze nie cały miesiąc i byłam bardzo ciekawa co się tam dzieje. Bez mówienia o tym dla matki pobiegłam szybko sprawdzić co się dzieje. Zobaczyłam wtedy naszego alfę i innego wilka, którego jeszcze nigdy nie widziałam na oczy. Moja matka w tym czasie zmartwiona szukała mnie wszędzie aż w końcu mnie znalazła.
- Qa Yue czemu poszłaś sama? Czy ty wiesz jak ja się o ciebie zamartwiałam?
- Przepraszam mamo już nigdy tego nie zrobię. Obiecuję.
- Dobrze ale powiedz mi teraz dziecko drogie co ty robisz w tym miejscu.
Powiedziałam wszystko po kolei mamie, a wtedy ona się zmartwiła i powiedziała, że to jest mój ojciec. Z tego co usłyszałam od innych świadczyło o tym, że mój ojciec wyzwał naszego alfę na pojedynek o to kto dalej będzie rządził watachą.
Rozpoczęła się walka. Mój ojciec już nie mógł się utrzymać na własnych łapach tak został poturbowany przez alfę. Nasz alfa miał już zadać ostatni cios dla mojego ojca. Wtedy nie mogłam wytrzymać tego widoku i uczucia wzięły nade mną górę. Wybiegłam na środek i zasłoniłam mojego ojca własnym ciałem. Wtedy właśnie alfa nie widząc jeszcze tego uderzył mnie swoją ciężką łapą po pysku. Okazało się, że rozciął mi mocno skórę na czole.
Gdy alfa spostrzegł, że nie uderzył tego kogo powinien strasznie się zdenerwował i kazał mnie zabić. Wtedy moja matka wzięła mnie i zaczęła uciekać. Wszystkie wilki rzuciły się w pogoń za nami. Usłyszałam tylko jęk jakiegoś wilka od strony z której uciekałyśmy. To był mój umierający ojciec.
W końcu kilka wilków już nas prawie dogoniło. Moja matka spostrzegła to i mnie póściła.
- Posłuchaj córeczko uciekaj teraz ile tylko masz sił w łapkach i nie oglądaj się.
- Ale mamo ja nie chcę cię zostawiać. Proszę uciekaj ze mną.
- Ja w tym czasie kiedy ty będziesz uciekać odciągnę ich uwagę. W ten sposób przeżyjesz.
Powiedziała mama,a ja zaczęłam biec ile sił w nogach. Wtedy matka krzyknęła do mnie jej ostatnie słowa "Pamiętaj Qa Yue nawet jeśli mnie zabiją zawsze będę przy tobie w twoim sercu!!!". Zaczęłam wtedy płakać ale i tak nie zatrzymałam się. Wilki, które nas goniły dogoniły moją matkę. Odwróciłam się na chwilkę i zobaczyłam jak odbierają życie mojej mamie.
Wtedy mnie zobaczyły. Zaczęłam biec ile sił miałam w moich jeszcze małych łapkach. Wilki zaczęły pogoń. Wśród nich był wilk, który władał ogniem. Kilka razy mnie dosięgnął swoją mocą i oparzył mnie. Stąd mam właśnie żółte blizny na plecach i na ogonie.
Udało mi się im uciec. Ale nie miałam gdzie się podziać dlatego też szukałam jakichś innych wilków. Wędrowałam tak przez prawie rok. Byłam już wyczerpana i byłam bliska śmierci kiedy nagle zemdlałam. Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu. Okazało się, że to miejsce to lecznica watachy wilków północy. Przyjęli mnie do swojej watachy. Odtąd postanowiłam, że już nigdy nie będę polegała na swoich uczuciach przez co straciłam oboje rodziców i sama prawie nie zginęłam.
- Qa Yue czemu poszłaś sama? Czy ty wiesz jak ja się o ciebie zamartwiałam?
- Przepraszam mamo już nigdy tego nie zrobię. Obiecuję.
- Dobrze ale powiedz mi teraz dziecko drogie co ty robisz w tym miejscu.
Powiedziałam wszystko po kolei mamie, a wtedy ona się zmartwiła i powiedziała, że to jest mój ojciec. Z tego co usłyszałam od innych świadczyło o tym, że mój ojciec wyzwał naszego alfę na pojedynek o to kto dalej będzie rządził watachą.
Rozpoczęła się walka. Mój ojciec już nie mógł się utrzymać na własnych łapach tak został poturbowany przez alfę. Nasz alfa miał już zadać ostatni cios dla mojego ojca. Wtedy nie mogłam wytrzymać tego widoku i uczucia wzięły nade mną górę. Wybiegłam na środek i zasłoniłam mojego ojca własnym ciałem. Wtedy właśnie alfa nie widząc jeszcze tego uderzył mnie swoją ciężką łapą po pysku. Okazało się, że rozciął mi mocno skórę na czole.
Gdy alfa spostrzegł, że nie uderzył tego kogo powinien strasznie się zdenerwował i kazał mnie zabić. Wtedy moja matka wzięła mnie i zaczęła uciekać. Wszystkie wilki rzuciły się w pogoń za nami. Usłyszałam tylko jęk jakiegoś wilka od strony z której uciekałyśmy. To był mój umierający ojciec.
W końcu kilka wilków już nas prawie dogoniło. Moja matka spostrzegła to i mnie póściła.
- Posłuchaj córeczko uciekaj teraz ile tylko masz sił w łapkach i nie oglądaj się.
- Ale mamo ja nie chcę cię zostawiać. Proszę uciekaj ze mną.
- Ja w tym czasie kiedy ty będziesz uciekać odciągnę ich uwagę. W ten sposób przeżyjesz.
Powiedziała mama,a ja zaczęłam biec ile sił w nogach. Wtedy matka krzyknęła do mnie jej ostatnie słowa "Pamiętaj Qa Yue nawet jeśli mnie zabiją zawsze będę przy tobie w twoim sercu!!!". Zaczęłam wtedy płakać ale i tak nie zatrzymałam się. Wilki, które nas goniły dogoniły moją matkę. Odwróciłam się na chwilkę i zobaczyłam jak odbierają życie mojej mamie.
Wtedy mnie zobaczyły. Zaczęłam biec ile sił miałam w moich jeszcze małych łapkach. Wilki zaczęły pogoń. Wśród nich był wilk, który władał ogniem. Kilka razy mnie dosięgnął swoją mocą i oparzył mnie. Stąd mam właśnie żółte blizny na plecach i na ogonie.
Udało mi się im uciec. Ale nie miałam gdzie się podziać dlatego też szukałam jakichś innych wilków. Wędrowałam tak przez prawie rok. Byłam już wyczerpana i byłam bliska śmierci kiedy nagle zemdlałam. Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu. Okazało się, że to miejsce to lecznica watachy wilków północy. Przyjęli mnie do swojej watachy. Odtąd postanowiłam, że już nigdy nie będę polegała na swoich uczuciach przez co straciłam oboje rodziców i sama prawie nie zginęłam.
Od Azzi'ego "mój początek"
Byłem w ogromnym lesie. Szukałem jakiegoś jedzenia. Kiedy już wyszedłem z lasu, zobaczyłem kilka wilków. One wytłumaczyły mi że znalazłem się na terenie Watahy Północy. Zaprowadziły mnie do alf swojego stada ponieważ chciałem do nich dołączyć (szczególnie po tym co mnie ostatnio spotkało...).
Zostałem ciepło przywitany, można powiedzieć że czułem się tutaj jak w domu. Właśnie, mój dom... Dawno nie widziałem swojej rodziny. ale ja chciałem zacząć wszystko od nowa. Znaleźć swoje miejsce na Ziemi! Cóż, już bez siostry. Ale wiedziałem że stanie się coś wielkiego, coś co zmieni moje życie. Na moje szczęście Fokko mnie jeszcze nie opuściła. Coś czuję że znajdę tu nowych przyjaciół!"
I tak właśnie zaczęła się moja przygoda z Watachą Pólnocy. A to jest moja mała towarzyszka Fokko:
Zostałem ciepło przywitany, można powiedzieć że czułem się tutaj jak w domu. Właśnie, mój dom... Dawno nie widziałem swojej rodziny. ale ja chciałem zacząć wszystko od nowa. Znaleźć swoje miejsce na Ziemi! Cóż, już bez siostry. Ale wiedziałem że stanie się coś wielkiego, coś co zmieni moje życie. Na moje szczęście Fokko mnie jeszcze nie opuściła. Coś czuję że znajdę tu nowych przyjaciół!"
I tak właśnie zaczęła się moja przygoda z Watachą Pólnocy. A to jest moja mała towarzyszka Fokko:
niedziela, 21 września 2014
Od Kazu cd Sary
- Tak to dobry pomysł.
Zaczeliśmy iść. Wadera szła pierwsza a ja zaraz za nią. Odprowadziłem ją do jaskini
- To dobranoc
- Do zobaczenia!
Sara schowała się w jaskini. Ja weschnołem i skierowałem sę do mojej nory. Wszedłem i nawet nie zobaczyłem że Ashi czeka na mnie
- A ty gdzie się szlajałeś?
- Ashi? A ty jeszcze nie śpisz?
- Jak mam spać?! Czekałam na ciebie! Gdzie ty byłeś?!
- Byłem z Sarą na polanie
- Ej. Czekaj. Zaraz zaraz. Byłeś z alphą na przechadce?
- Em tak - Położyłem się
- No dalej opowiadaj co robiliście!
- Eh nic. Rozmawialiśmy. I tylko to
- Kazu? Kazu.. Kazu!!
- Aaa! Czy możesz nie krzyczeć?! - Podniosłem na nią głos. Pokazałem takrze zęby
- Kazu? - Ashkii była przerażona
- P-przepraszam ja nie chciałem
- Wielu żeczy nie chcemy ale je robimy! - Ashi wybiegła z jaskini
- Ahh... Jutro jej przejdzie
*Z punktu widzenia Ashkii
- Dureń! Jak ja mogłam z nim wytrzymać?? I co takiego robił z Sarą?! Przecież niczego przede mną nie ukrywał. Ah muszę odpocząć. - Poszłam nad polanę z małym jeziorkiem. Nagle usłyszałam szelest
- Ah kto to? - Rozejrzałam się ale nikogo nie było - Pewnie to Kazu. Kazu wychodz!
Jednak to nie był Kazu. Była to wilczyca:
http://th06.deviantart.net/fs70/PRE/f/2014/142/c/5/speedpaint___mell_by_theshadowedgrim-d7jc0as.png
- Witaj Ashkii
- Znasz mnie?
- Oczywiście.
- To czemu ja cię nie znam? Kim ty jesteś?
- Jestem duchem, duchem który cię pilnuje, wspiera. Jednym słowem jestem tobą.
- Mną? Ale jak?
- Masz moc cienia. Odziedziczyłoś to po swoim ojcu
- On też to miał?
- Tak. Jestem tobą. Zawsze możesz mnie wezwać. Zawsze będziesz mnie słyszeć. Rozumiesz?
- Tak - Kiwnełam głową
- Zawsze ci pomogę - Ten demon zniknął. Wróciłam do jaskini
- Ashkii już jesteś! Tak się cieszę! - Uścisłem ją
- Tak ale jestem bardzo zmęczona
- Nie dziwię się. Nie było cię całą noc
- C-całą noc?
- Tak! Idz spać
- Tak. Już idę
- Ja idę do Sary. Do zobaczenia
- Pa
*15 min później
- Hej Sara!
<Sara?>
Zaczeliśmy iść. Wadera szła pierwsza a ja zaraz za nią. Odprowadziłem ją do jaskini
- To dobranoc
- Do zobaczenia!
Sara schowała się w jaskini. Ja weschnołem i skierowałem sę do mojej nory. Wszedłem i nawet nie zobaczyłem że Ashi czeka na mnie
- A ty gdzie się szlajałeś?
- Ashi? A ty jeszcze nie śpisz?
- Jak mam spać?! Czekałam na ciebie! Gdzie ty byłeś?!
- Byłem z Sarą na polanie
- Ej. Czekaj. Zaraz zaraz. Byłeś z alphą na przechadce?
- Em tak - Położyłem się
- No dalej opowiadaj co robiliście!
- Eh nic. Rozmawialiśmy. I tylko to
- Kazu? Kazu.. Kazu!!
- Aaa! Czy możesz nie krzyczeć?! - Podniosłem na nią głos. Pokazałem takrze zęby
- Kazu? - Ashkii była przerażona
- P-przepraszam ja nie chciałem
- Wielu żeczy nie chcemy ale je robimy! - Ashi wybiegła z jaskini
- Ahh... Jutro jej przejdzie
*Z punktu widzenia Ashkii
- Dureń! Jak ja mogłam z nim wytrzymać?? I co takiego robił z Sarą?! Przecież niczego przede mną nie ukrywał. Ah muszę odpocząć. - Poszłam nad polanę z małym jeziorkiem. Nagle usłyszałam szelest
- Ah kto to? - Rozejrzałam się ale nikogo nie było - Pewnie to Kazu. Kazu wychodz!
Jednak to nie był Kazu. Była to wilczyca:
http://th06.deviantart.net/fs70/PRE/f/2014/142/c/5/speedpaint___mell_by_theshadowedgrim-d7jc0as.png
- Witaj Ashkii
- Znasz mnie?
- Oczywiście.
- To czemu ja cię nie znam? Kim ty jesteś?
- Jestem duchem, duchem który cię pilnuje, wspiera. Jednym słowem jestem tobą.
- Mną? Ale jak?
- Masz moc cienia. Odziedziczyłoś to po swoim ojcu
- On też to miał?
- Tak. Jestem tobą. Zawsze możesz mnie wezwać. Zawsze będziesz mnie słyszeć. Rozumiesz?
- Tak - Kiwnełam głową
- Zawsze ci pomogę - Ten demon zniknął. Wróciłam do jaskini
- Ashkii już jesteś! Tak się cieszę! - Uścisłem ją
- Tak ale jestem bardzo zmęczona
- Nie dziwię się. Nie było cię całą noc
- C-całą noc?
- Tak! Idz spać
- Tak. Już idę
- Ja idę do Sary. Do zobaczenia
- Pa
*15 min później
- Hej Sara!
<Sara?>
sobota, 20 września 2014
Od Sary cd Kazu
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu
-A ty co przeżyłaś?-spytał Kazu
-No też trochę się przeżyło. Wiesz moja historia jest trochę podobna do twojej?- uśmiechnęłam się
-Serio?
-Tak. Miałam ojca i matkę Dianę i Tristana. Żyłam w spokojnej watasze byłam Omegą, i jako jedyna miałam skrzydła.- westchnęłam -Był spokojny letni dzień miałam około 6 miesięcy i doskonale to pamiętam, nagle wilki z mojej watahy zaczęły wyć na alarm rodzice kazali mi się schować, ukryłam się w krzakach, i nagle wkroczył Klan Krwi na czele z tym przebrzydłym Woldemordem, i zaczęła się wojna. Wilki z mojej watahy walczyły dzielnie, ale Klan Krwi miał przewagę liczebną, jednym słowem przegrywaliśmy. W pewnej chwili zobaczyłam mojego ojca nie przytomnego i matkę leżącą obok niego. To było najgorsze widziałam śmierć swoich rodziców. W końcu nie wytrzymałam wyleciałam z krzaków podleciałam do rodziców i zawyłam. Jakiś wilk zobaczył mnie i chciał mnie zabić ale ja szybko uciekłam. Schowałam się w norze. Po paru godzinach wyszłam, poszłam na miejsce zbrodni, cała dosłownie cała wataha była martwa. Nie byłam tam długo, po tym co zobaczyłam nie chciało mi się żyć, poszłam w las z nadzieją że jakieś zwierze dokończy moje cierpienia, ale tak się nie stało. Po paru dniach błądzenia znalazł mnie basior Omar, to on się mną zaopiekował i nauczył wszystkich rzeczy, od tych najpotrzebniejszych do sztuki szybkiego bezszelestnego biegania i latania. Był dla mnie jak ojciec. gdy miałam 1 i 5 roku odeszłam by założyć watahę. Przed odejściem powiedział mi tylko że jeżeli będę go potrzebowała to on się zjawi. No a po latach błądzenia dotarłam tu.- Kazu wydawał się być trochę zdziwiony. Uśmiechnęłam się
-Zaczyna się ściemniać lepiej wracajmy.
<Kazu?>
-A ty co przeżyłaś?-spytał Kazu
-No też trochę się przeżyło. Wiesz moja historia jest trochę podobna do twojej?- uśmiechnęłam się
-Serio?
-Tak. Miałam ojca i matkę Dianę i Tristana. Żyłam w spokojnej watasze byłam Omegą, i jako jedyna miałam skrzydła.- westchnęłam -Był spokojny letni dzień miałam około 6 miesięcy i doskonale to pamiętam, nagle wilki z mojej watahy zaczęły wyć na alarm rodzice kazali mi się schować, ukryłam się w krzakach, i nagle wkroczył Klan Krwi na czele z tym przebrzydłym Woldemordem, i zaczęła się wojna. Wilki z mojej watahy walczyły dzielnie, ale Klan Krwi miał przewagę liczebną, jednym słowem przegrywaliśmy. W pewnej chwili zobaczyłam mojego ojca nie przytomnego i matkę leżącą obok niego. To było najgorsze widziałam śmierć swoich rodziców. W końcu nie wytrzymałam wyleciałam z krzaków podleciałam do rodziców i zawyłam. Jakiś wilk zobaczył mnie i chciał mnie zabić ale ja szybko uciekłam. Schowałam się w norze. Po paru godzinach wyszłam, poszłam na miejsce zbrodni, cała dosłownie cała wataha była martwa. Nie byłam tam długo, po tym co zobaczyłam nie chciało mi się żyć, poszłam w las z nadzieją że jakieś zwierze dokończy moje cierpienia, ale tak się nie stało. Po paru dniach błądzenia znalazł mnie basior Omar, to on się mną zaopiekował i nauczył wszystkich rzeczy, od tych najpotrzebniejszych do sztuki szybkiego bezszelestnego biegania i latania. Był dla mnie jak ojciec. gdy miałam 1 i 5 roku odeszłam by założyć watahę. Przed odejściem powiedział mi tylko że jeżeli będę go potrzebowała to on się zjawi. No a po latach błądzenia dotarłam tu.- Kazu wydawał się być trochę zdziwiony. Uśmiechnęłam się
-Zaczyna się ściemniać lepiej wracajmy.
<Kazu?>
Od Kazu cd Sary
- Wiele żeczy. Mam podzielny umysł. Mogę robić jedno a za razem drugie.
- To dobrze prawda?
- Tak. Często zajmuję się siostrą. Dorasta dlatego muszę ją uczyć o polować, jak dawać przykład innym i jak być odpowiedzialną. Wkońcu sama się tego nie nauczy - Uśmiechnołem się
- Prawda. A jeżeli mogę spytać
- Oczywiście pytaj o co tylko chcesz
- Czy masz rodzinę?
Uśmiech znikł mi z twarzy
- Przepraszam chyba cię uraziłam
- N-nie wszystko gra ale to są trudne wspomnienia.
- Jeżeli nie chcesz to nie mów
- Powiem. Oczywiście że powiem może będzie lepiej.
- Może...
- Więc tak. Urodziłem się w rodzinnej watasze. Byłem tylko ja, moja matka i ojciec
- Byłeś jedynakiem?
- Tak. Gdy trochę podrosłem ojciec uczył mnie. Jak się zaczaić na ofiarę, jak dbać o innych nawet o własną zwierzynę. Powiedział też że istniejemy w wielkim kręgu życia. Gdy ktoś ginie drugi może żyć. Dlatego zawsze szanowałem wszystkich. Pewnego dnia na nasze tereny przyszły obce wilki. Ojciec stawił im czoła. Jednak byli zbyt silni. Ja wraz z matką ukryliśmy się w krzakach. Gdy wilki odeszły podeszliśmy do ojca. On już nie żył jednak wiesz jak to szczeniak. Wołałem żeby się obudził, aby szedł z nami jednak on ani drgną. Matka zabrała mnie z tamtego miejsca. Ja rosłem. Rosłem w siłę, wiarę no poprostu wszystko. Wszystko było inne. Pewnego dnia ktoś zaproponował mamie schronienie przyjeła propozycję. Zanim się obejrzałem miałm już 2 lata. Wtedy poszłem na moje pierwsze polowanie z przybranym ojcem. Gdy już upolowaliśmy dorodnego żubra wróciliśmy do watahy jednak to nie wszystko. Od razu rozpętał się chaos
- Ale dlaczego?
- Dlatego bo moja matka rodziła
- Wtedy urodziła się Ashkii?
- Tak. Nie wpuszczali ojca i mnie do środka. Dopiero po urodzeniu pozwolili nam wejść. Byłem ździwiony i to bardzo. Koło mamy leżało pięć mięciutkich małych kuleczek futra. Po pół roku już potrafiły chodzić i mówić więc była zabawnie. JA najbardziej zaprzyjaźniłem się z Ashi. Była zawsze popychadłem czworga pozostałych szczeniąt. I tak rosła w siły zarówno i ja. Miałem już 3 lata a Ashi i reszta szczeniaków rok. Wtedy napadnięto na naszą watahę. I tak jak przedtem zabili mi ojca. Chodz nie był moim prawdziwym ojcem kochałem go. Matka powiedziała że mam z tąd uciekać wraz ze szczeniakami. Powiedziała też że pójdzie ze mną jej najlepsza przyjaciółka. Wyrószyliśmy. Widziałem tylko płomienie, palący się las. Po dotarciu w bezpieczne miejsce przyjaciółka mamy powiedziała że może wziąść nas i wychować. Ale ja odmówiłem. Powiedziałem że może wychować tylko czwurkę szczeniąt ale ja i Ashi odchodzimy. Oczywiście zgodziła się. Wychowywałem Ashi. Ledwie machłem łapą a już byłem dorysły. Miałem 4 i pół lat a Ashi 2 i pół. Wtedy zaczeliśmy szukać nowej watahy. Po pół roku znaliśmy ciebie. Teraz jesteśmy tutaj. - Uśmiechnołem się
- Bardzo wzruszająca historia
- Tak ale to tylko wyrywki z mojego życia. Gdybym ci opowiedział ze wszystkimi szczegółami to by trwało wieczność.
- Tak dużo się w twoim życiu wydarzyło?
- Można tak to określić
<Sara? >
- To dobrze prawda?
- Tak. Często zajmuję się siostrą. Dorasta dlatego muszę ją uczyć o polować, jak dawać przykład innym i jak być odpowiedzialną. Wkońcu sama się tego nie nauczy - Uśmiechnołem się
- Prawda. A jeżeli mogę spytać
- Oczywiście pytaj o co tylko chcesz
- Czy masz rodzinę?
Uśmiech znikł mi z twarzy
- Przepraszam chyba cię uraziłam
- N-nie wszystko gra ale to są trudne wspomnienia.
- Jeżeli nie chcesz to nie mów
- Powiem. Oczywiście że powiem może będzie lepiej.
- Może...
- Więc tak. Urodziłem się w rodzinnej watasze. Byłem tylko ja, moja matka i ojciec
- Byłeś jedynakiem?
- Tak. Gdy trochę podrosłem ojciec uczył mnie. Jak się zaczaić na ofiarę, jak dbać o innych nawet o własną zwierzynę. Powiedział też że istniejemy w wielkim kręgu życia. Gdy ktoś ginie drugi może żyć. Dlatego zawsze szanowałem wszystkich. Pewnego dnia na nasze tereny przyszły obce wilki. Ojciec stawił im czoła. Jednak byli zbyt silni. Ja wraz z matką ukryliśmy się w krzakach. Gdy wilki odeszły podeszliśmy do ojca. On już nie żył jednak wiesz jak to szczeniak. Wołałem żeby się obudził, aby szedł z nami jednak on ani drgną. Matka zabrała mnie z tamtego miejsca. Ja rosłem. Rosłem w siłę, wiarę no poprostu wszystko. Wszystko było inne. Pewnego dnia ktoś zaproponował mamie schronienie przyjeła propozycję. Zanim się obejrzałem miałm już 2 lata. Wtedy poszłem na moje pierwsze polowanie z przybranym ojcem. Gdy już upolowaliśmy dorodnego żubra wróciliśmy do watahy jednak to nie wszystko. Od razu rozpętał się chaos
- Ale dlaczego?
- Dlatego bo moja matka rodziła
- Wtedy urodziła się Ashkii?
- Tak. Nie wpuszczali ojca i mnie do środka. Dopiero po urodzeniu pozwolili nam wejść. Byłem ździwiony i to bardzo. Koło mamy leżało pięć mięciutkich małych kuleczek futra. Po pół roku już potrafiły chodzić i mówić więc była zabawnie. JA najbardziej zaprzyjaźniłem się z Ashi. Była zawsze popychadłem czworga pozostałych szczeniąt. I tak rosła w siły zarówno i ja. Miałem już 3 lata a Ashi i reszta szczeniaków rok. Wtedy napadnięto na naszą watahę. I tak jak przedtem zabili mi ojca. Chodz nie był moim prawdziwym ojcem kochałem go. Matka powiedziała że mam z tąd uciekać wraz ze szczeniakami. Powiedziała też że pójdzie ze mną jej najlepsza przyjaciółka. Wyrószyliśmy. Widziałem tylko płomienie, palący się las. Po dotarciu w bezpieczne miejsce przyjaciółka mamy powiedziała że może wziąść nas i wychować. Ale ja odmówiłem. Powiedziałem że może wychować tylko czwurkę szczeniąt ale ja i Ashi odchodzimy. Oczywiście zgodziła się. Wychowywałem Ashi. Ledwie machłem łapą a już byłem dorysły. Miałem 4 i pół lat a Ashi 2 i pół. Wtedy zaczeliśmy szukać nowej watahy. Po pół roku znaliśmy ciebie. Teraz jesteśmy tutaj. - Uśmiechnołem się
- Bardzo wzruszająca historia
- Tak ale to tylko wyrywki z mojego życia. Gdybym ci opowiedział ze wszystkimi szczegółami to by trwało wieczność.
- Tak dużo się w twoim życiu wydarzyło?
- Można tak to określić
<Sara? >
Od Sary cd Kazu
-Więc, jak ci się podobają nowe tereny, ale tak naprawdę.- spytałam basiora
-Są fajne, te morze jest naprawdę ekstra.- Kazu uśmiechnął się
-Teraz ty pytaj.-Popatrzyła na wilka
-Co lubisz robić w wolnym czasie?
-Ja lubię latać, i spaceru nocą. A ty.
<Kazu?>
-Są fajne, te morze jest naprawdę ekstra.- Kazu uśmiechnął się
-Teraz ty pytaj.-Popatrzyła na wilka
-Co lubisz robić w wolnym czasie?
-Ja lubię latać, i spaceru nocą. A ty.
<Kazu?>
Od Kazu C.D Sary
Gdy się już zatrzymaliśmy stałem nad waderą. Dziwnym trafem nasze nosy dotkneły się. Zrobiło mi się trochę głupio a wadera zarumieniła się. Wkońcu zszedłem z niej
- P-przepraszam - Położyłem po sobie uszy
- Nie to nie twoja wina. Gdybym bardziej uważała to tego by nie było - Chwile tak staliśmy w ciszy na przeciwko siebie
- To co robimy
- No nie wiem
- To może trochę porozmawiamy?
- Ok to dobry powysł
<Sara?>
- P-przepraszam - Położyłem po sobie uszy
- Nie to nie twoja wina. Gdybym bardziej uważała to tego by nie było - Chwile tak staliśmy w ciszy na przeciwko siebie
- To co robimy
- No nie wiem
- To może trochę porozmawiamy?
- Ok to dobry powysł
<Sara?>
piątek, 19 września 2014
Od Sary cd Kazu
Uśmiechnęłam się, to było miłe. Przez chwilę siedzieliśmy tak wpatrzeni w siebie
-Mam pomysł.- powiedziałam w końcu
-Jaki?
-Ścigamy się do polany, co ty na to?
-Okej.- Kazu uśmiechnął się
-Więc na 3. 1... 2...- nie dokończyłam tylko zaczęłam biec
-Eeeeeejjjjjj, to nie fer.- zaśmiał się basior, i zaczął biec. odwróciłam się do nie go dalej biegnąc i uśmiechnęłam się, Kazu był już blisko mnie
-Zaraz cię dogonię.- zaśmiał się
-Czyż by?- zapytałam radośnie i przyspieszyłam. Nagle potknęłam się o gałąź, gwałtownie zahamowałam, a basior wpadł na mnie. Trochę się poturlaliśmy, i wpadliśmy na polanę z różowymi kwiatami i drzewami z tak samo ubarwionymi liśćmi.
<Kazu?>
-Mam pomysł.- powiedziałam w końcu
-Jaki?
-Ścigamy się do polany, co ty na to?
-Okej.- Kazu uśmiechnął się
-Więc na 3. 1... 2...- nie dokończyłam tylko zaczęłam biec
-Eeeeeejjjjjj, to nie fer.- zaśmiał się basior, i zaczął biec. odwróciłam się do nie go dalej biegnąc i uśmiechnęłam się, Kazu był już blisko mnie
-Zaraz cię dogonię.- zaśmiał się
-Czyż by?- zapytałam radośnie i przyspieszyłam. Nagle potknęłam się o gałąź, gwałtownie zahamowałam, a basior wpadł na mnie. Trochę się poturlaliśmy, i wpadliśmy na polanę z różowymi kwiatami i drzewami z tak samo ubarwionymi liśćmi.
<Kazu?>
Od Tsumi'ego
Było już późne popołudnie. Właściwie to można powiedzieć, że wczesny wieczór. Słońce powoli zachodziło barwiąc niebo na typowy dla tej pory dnia pomarańczowy odcień. Miałem właśnie wracać do jaskini gdy kątem oka zauważyłem jakiś błysk. Zatrzymałem się i zacząłem intensywnie wpatrywać się w miejsce, w którym jak mi się zdawało, coś zabłysło. Nie zauważyłem żadnego ruchu więc prawdopodobnie tylko coś mi się przywidziało. Po chwili jednak ponownie zauważyłem tajemniczy błysk. Zaciekawiony zacząłem powoli kroczyć w tamte stronę. Na ziemi znalazłem kulkę, zwykłą srebrną kulkę. Cóż, wygląda na to, że nieco za bardzo się zestresowałem. Myślałem, że to będzie coś bardziej niebezpiecznego. Mimo wszystko postanowiłem upewnić się, że wszystko jest w porządku. Powąchałem kulkę i wyczułem dość specyficzny zapach. Nie należał on z pewnością do żadnego z członków watahy. Zapach kulki był dość słaby jednak przy bliższych oględzinach stawał się drażniący. Zupełnie jakby kulka była przesycona solą. Było to dla mnie trochę dziwne. Jedynym miejscem jakie przyszło mi do głowy i w jakim kulka mogła by tak mocno przesiąknąć solą jest słona, morska woda. Problem był tylko w tym, że w pobliży raczej żadnego nie było. Postanowiłem o tym zapomnieć i wróciłem do jaskini. Ułożyłem się wygodnie i zasnąłem. Niestety wypoczynek nie trwał zbyt długo. Obudziłem się gdy słońce zaszło. Właściwi to obudził mnie czyś głos. Delikatny śpiew słyszany gdzieś w oddali sprawił, że chciałem wiedzieć do kogo należy. Wiedziałem, że to głupie ale nie mogłem się zatrzymać. Byłem prawie pewien, że pójście za głosem źle się skończy ale nie mogłem się zatrzymać. Prawie jakbym był w transie. Im głośniejszy był głos tym większy niepokój czułem. Miałem jakieś złe przeczucie i odniosłem wrażenie, że jeśli szybko się nie zatrzymam to wszystko może się źle skończyć.
- Sin? - zapytał znajomy głos
W tej chwili się zatrzymałem. Tajemniczy głos nucący melodię zniknął gdzieś w odmętach nocy a ja w końcu mogłem się zatrzymać i wrócić. Byłem wdzięczy swojemu wybawicielowi chodź nawet nie wiedziałem kim on był. Dlatego też odwróciłem się w stronę znajomego głosu i wtedy zobaczyłem...
<Dokończy ktoś?>
- Sin? - zapytał znajomy głos
W tej chwili się zatrzymałem. Tajemniczy głos nucący melodię zniknął gdzieś w odmętach nocy a ja w końcu mogłem się zatrzymać i wrócić. Byłem wdzięczy swojemu wybawicielowi chodź nawet nie wiedziałem kim on był. Dlatego też odwróciłem się w stronę znajomego głosu i wtedy zobaczyłem...
<Dokończy ktoś?>
Od Percy'ego
Szłem sobie dotąd nie znaną mi dróżką leśną.Rapowałem sobie na głos-Mój dom jest wszędzie.Nie pod dam się nigdy.Jestem basiorem których nie zna zasad.Jestem basiorem który jest wolny-nagle usłyszałem coś.Nagle po jawiła się jakaś nie znana mi wadera .
<Ktoś?>
<Ktoś?>
Od Kazu cd Sara
Podbiegłem do wody. Zatrzymałem się pół metra przed wodą. Usiadłem i patrzyłem w dal
- Am. Czy lubisz wschody słońca?
- Tak. To znaczy są ładne
- To prawda są ładne. Piękniejsze są zachody.
Wadera przybliżyła się do mnie. Usiadła koło mnie. Spojrzałem się na nią kątem oka. Wadera zamkneła oczy i zaczeła rozmyślać. Wstałem i poszłem na łąkę. Tam zerwałem kwiata:
Podszedłem do wadery
- Eghem - Wadera otworzyła oczy i odwróciła się do mnie. Można powiedzieć że była zdziwiona. Pomerdałem ogonem. Zbliżyłem sie do wadery i włożyłem kwiata w jej futro na głowie.
- Ojej... Dziękuje. Ale czemu mi go dałeś?
- Nie wiem. Od tak - Wzdrygnołem ramionami
<Sara?>
- Am. Czy lubisz wschody słońca?
- Tak. To znaczy są ładne
- To prawda są ładne. Piękniejsze są zachody.
Wadera przybliżyła się do mnie. Usiadła koło mnie. Spojrzałem się na nią kątem oka. Wadera zamkneła oczy i zaczeła rozmyślać. Wstałem i poszłem na łąkę. Tam zerwałem kwiata:
Podszedłem do wadery
- Eghem - Wadera otworzyła oczy i odwróciła się do mnie. Można powiedzieć że była zdziwiona. Pomerdałem ogonem. Zbliżyłem sie do wadery i włożyłem kwiata w jej futro na głowie.
- Ojej... Dziękuje. Ale czemu mi go dałeś?
- Nie wiem. Od tak - Wzdrygnołem ramionami
<Sara?>
Nowy basior!!!
Imię:Percy
wiek:3 lata
ksywa/zdrobnienie:Gor
charakter-Miły,porywczy,zabawny,romantyczny i dobry przewodniczący watahy
moce:teleportacja,niewidzialność oraz wszystko związane z wodą
historia:Moja historia jest głupia.Muj Ojciec był wilkiem powietrza a moja mama wilkiem wody.A gdy się urodziłem moja mama się bardzo sie cieszyła oraz mój tata.Lecz wszyscy gdy patrzeli na mnie obgadywali mnie.-o patrzcie idzie mieszaniec-i tak mi dokuczali.Wtedy gdy nie mogłem ich znieść uciekłem z watahy.
zakochany/a w:samicy alfa
partner/partnerka:brak
rodzina:matka i ojciec z innej watahy
wataha do której poprzednio należał/a:
co robi w stadzie:szpieg
hierarchia w stadzie:zwykły wilk
wiek:3 lata
ksywa/zdrobnienie:Gor
charakter-Miły,porywczy,zabawny,romantyczny i dobry przewodniczący watahy
moce:teleportacja,niewidzialność oraz wszystko związane z wodą
historia:Moja historia jest głupia.Muj Ojciec był wilkiem powietrza a moja mama wilkiem wody.A gdy się urodziłem moja mama się bardzo sie cieszyła oraz mój tata.Lecz wszyscy gdy patrzeli na mnie obgadywali mnie.-o patrzcie idzie mieszaniec-i tak mi dokuczali.Wtedy gdy nie mogłem ich znieść uciekłem z watahy.
zakochany/a w:samicy alfa
partner/partnerka:brak
rodzina:matka i ojciec z innej watahy
wataha do której poprzednio należał/a:
co robi w stadzie:szpieg
hierarchia w stadzie:zwykły wilk
Od Sary cd. Kazu
Szliśmy po polanie
-Więc chciałam ci coś pokazać.- uśmiechnęłam się tajemniczo
-Co?- spytała zaciekawiony Kazu
-Chodź.- trochę przyspieszyłam. Szliśmy dość długo po chwili naszym oczom ukazała się polana z jeziorkiem
-Jej, ładnie.- zachwycił się basior
-Tak piękne, odkryłam to niedawno. Ale nie tylko, choć.- poszliśmy dalej. Po chwili doszliśmy na brzeg morza
-Ładnie tu prawda?- zapytałam
-Tak pięknie.- akurat był wschód słońca
-Więc chciałam ci coś pokazać.- uśmiechnęłam się tajemniczo
-Co?- spytała zaciekawiony Kazu
-Chodź.- trochę przyspieszyłam. Szliśmy dość długo po chwili naszym oczom ukazała się polana z jeziorkiem
-Jej, ładnie.- zachwycił się basior
-Tak piękne, odkryłam to niedawno. Ale nie tylko, choć.- poszliśmy dalej. Po chwili doszliśmy na brzeg morza
-Ładnie tu prawda?- zapytałam
-Tak pięknie.- akurat był wschód słońca
Od Kazu do Sary
Było wcześnie rano kiedy się obudziłem. Spojrzałem się na śpiącą Ashi.
- Nie będę jej budzić. - Wstałem i wyszłem z jaskini. Zaczerpnołem świeżego powietrza. - Ah świeże powietrze. Trzeba na coś zapolować. - I ruszyłem.
*Około 15 min później*
Dotarłem na polanę. Przechadzałem się tak przez dłuższą chwilę. Nagle zauważyłem samotną łanię. Zaczaiłem się wskoczyłem na jej grzbiet i... łania już leżała wykrwawiona na ziemi przyduszona moim ciałem. Zaciągnołem ją do mojej jaskini. Ashkii już się przebudziła.
- Gdzie ty byłeś?!
- Byłem na polowaniu - Zrzuciłem z grzbietu łanię - Proszę. Jedz
- Dzięki - Ashi zaczeła jeść - A ty nie jesz?
- Ja? Nie ja nie jem. Nie jestem głodny
- Dobra jak chcesz.
Wtedy do jaskini weszła skrzydlata postać. Była to alpha.
- Dzień dobry.
- Witamy w naszych skromnych progach - Ukłoniłem się
- Ależ nie musisz się kłaniać - Wadra uśmiechneła się.
Wstałem i otrzepałem się.
- Co cię tu sprowadza?
- Mam do ciebie jedno pytanie. Chodź ze mną
- Em dobrze. - Byłem już koło wadery. - Em Ashkii zostań tu dobrze?
- Jestem już durza i nie musisz mi rozkazywać - Przewróciła oczyma
- Wiem ale chcę dbać o twoje bez...
- Tak, tak już wiem - Przerwała mi - No już idz
- Do zobaczenia
Ruszyłem wraz z alphą
- To co chcesz?
<Sara?>
niedziela, 14 września 2014
Witamy nową Wederę!!!
Imię - Qa Yue
Wiek - 1 rok i 3 miesiące
Płeć - wadera
Ksywa - Księżyc, Diabeł
Charakter - zamknięta w sobie, wytrzymała, odzywa się do innych kiedy musi chyba, że kogoś bardzo dobrze pozna, nieufna, lojalna, wierna, inteligentna, charakterna, lubi stawiać na swoim, uparta, chętnie pomoże gdy ktoś tego potrzebuje, wrażliwa, uczciwa, nigdy nie kłamie, silna, szybka, zwinna, bywa czasami okrutna
Moce - może panować nad wiatrem jak i go wywoływać, może tworzyć postacie z powietrza, wody lub lodu, może czytać innym w myślach patrząc im w oczy, może przesuwać przedmioty siłą woli, widzi przyszłość, może zabić innych swoim wzrokiem, drapnięciem lub ugryzieniem, czasami też przez dotyk ale rzadko tego używa, może leczyć i powodować,żę osoba która jest już bliska śmierci umrze lub będzie żyła, reszta jej mocy jest jeszcze przez nią nieodkryta
Historia - nie lubi o tym mówić
Partner - szuka
Rodzina - sierota, nie ma dzieci ale bardzo chciałaby mieć
Watacha do której wcześniej należała - należała ona do rodziców Qa Yue
Stanowisko - tropiący zwierzę
Hierarchia - inne samice
Wiek - 1 rok i 3 miesiące
Płeć - wadera
Ksywa - Księżyc, Diabeł
Charakter - zamknięta w sobie, wytrzymała, odzywa się do innych kiedy musi chyba, że kogoś bardzo dobrze pozna, nieufna, lojalna, wierna, inteligentna, charakterna, lubi stawiać na swoim, uparta, chętnie pomoże gdy ktoś tego potrzebuje, wrażliwa, uczciwa, nigdy nie kłamie, silna, szybka, zwinna, bywa czasami okrutna
Moce - może panować nad wiatrem jak i go wywoływać, może tworzyć postacie z powietrza, wody lub lodu, może czytać innym w myślach patrząc im w oczy, może przesuwać przedmioty siłą woli, widzi przyszłość, może zabić innych swoim wzrokiem, drapnięciem lub ugryzieniem, czasami też przez dotyk ale rzadko tego używa, może leczyć i powodować,żę osoba która jest już bliska śmierci umrze lub będzie żyła, reszta jej mocy jest jeszcze przez nią nieodkryta
Historia - nie lubi o tym mówić
Partner - szuka
Rodzina - sierota, nie ma dzieci ale bardzo chciałaby mieć
Watacha do której wcześniej należała - należała ona do rodziców Qa Yue
Stanowisko - tropiący zwierzę
Hierarchia - inne samice
Subskrybuj:
Posty (Atom)