-Tristan, jak miło.- uśmiechnęłam się
-Tak mi też- Tristan podszedł bliżej
-To jest Kazu, mój partner.- Kazu trochę się zmieszał, Tristan uśmiechnął się
-Miło cię poznać.
-Tak mi też.
-Tristan.- odezwałam się -Może byś dołączył do mojej watahy.- spytałam
-Zastanowię się.
-No Tristan weź. Kazu oprowadzi cię po terenach.- Kazu spojrzał na mnie a później na Tristana
-Że ja?- spytał
-Tak, poznacie się lepiej.- uśmiechnęłam się.
-No dobra, Choć Tristan.
-Okej.- powiedział basior. Poczekałam aż basiory odejdą i ruszyłam przed siebie. Biegłam lasem za główną polaną, Poczułam zapach jakiegoś wilka
-Qa Yue.- przebiegło mi przez myśl. Przyspieszyłam tylko. Po paru minutach dobiegłam do granicy.
-O Matko.- za granicą nie było terenu żadnej watahy, ale jednak ten odcinek lasu był nie bezpieczny. Zaczęłam biec dalej. Po około pół godzinie usłyszałam warczenie. Czułam dwa wilki i oba były mi znajome. Pierwszy to na pewno Qa Yue, a drugi ... to ... Dakral. Bez namysłu rzuciłam się na basiora. Walka była zacięta. Wzbiłam się w powietrze. Dakral zaczął warczeć, i na to liczyłam. Lekko machałam skrzydłami. Widzialna tylko dla mnie strużka powietrza otoczyła wroga, i powróciła do mnie. Zaczęłam formować ogromnego wilka. Teraz był widoczny dla wszystkich. Gdy był gotowy, wilk rzucił się na Dakrala. Ten uciekł.
-A wiej, tchórzu.- fuknęłam.
-Dzięki Sara.- Qa Yue podeszła do mnie.
-Nie ma za co, przecież muszę bronić członków stada.-uśmiechnęłam się. Słońce już zachodziło
-Lepiej wracajmy, długa droga przed nami.-
<Qa Yue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz