Gdy się już zatrzymaliśmy stałem nad waderą. Dziwnym trafem nasze nosy dotkneły się. Zrobiło mi się trochę głupio a wadera zarumieniła się. Wkońcu zszedłem z niej
- P-przepraszam - Położyłem po sobie uszy
- Nie to nie twoja wina. Gdybym bardziej uważała to tego by nie było - Chwile tak staliśmy w ciszy na przeciwko siebie
- To co robimy
- No nie wiem
- To może trochę porozmawiamy?
- Ok to dobry powysł
<Sara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz