Przechadzałam się po mokradłach,węsząc zawzięcie.Gdzieś tu był królik...no przecież go czuję...Coś poruszyło się w krzakach...oh,wiewiórka.Jaki ma puszysty ogonek...
Usiadłam i zaczęłam do niej troszkę zagadywać.Ona za to patrzyła na mnie jakbym ją chciała ze skóry obedrzeć."Skórki z wiewiórki,skórki z wiewiórki!" Zachichotałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz