Był noc, szłam od wielu miesięcy
-Czy kiedykolwiek znajdę TE miejsce?- widziałam już wiele miejsce ale żadne nie wydało mi się odpowiednie. Nagle zatrzymałam się na wielkiej polanie która pomieściła by ogromną watahę i zostało by jeszcze wiele wolnego miejsca, oczy mi się zaświeciły
-To tu...- szepnęłam, z lewej strony płynęła rzeka dość szeroka i głęboka można było swobodnie pływać, a na samym końcu była góra na samym jej dole przy ziemi była jama mogło by się zmieścić tam stado, weszłam na wyższy poziom góry po ,,wejściu'' były tam kolejne dwie jaskinie: pierwsza ogromna długa i szeroka
-W sam raz na ogromną watahę.- znów pomyślałam,po lewej była druga mniejsza ale przytulna. Było jeszcze jedno ,,wejście'' na sam szczyt, weszłam po nim a gdy spojrzałam w górę zobaczył księżyc, był;a północ
-Wataha Północy- szepnęłam - Tak to jest to.-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz